jakby ktoś pytał to brama zakochanych - Gdańsk
Tak, nadal taka sama, nadal z tym samym człowiekiem...
mądrzejsza o niektóre doświadczenia, doroślejsza o kilka decyzji...
Mimo to, że ludzie przychodzą i odchodzą, znajomi się zmieniają, koledzy od czasu do czasu się odzywają a przyjaciele prostują pogląd na świat, to kochamy i nienawidzimy...
Podobno ludzkie uczucia są ulotne... Podobno, po 14 miesiącach to przywiązanie nakazuje nam być z drugim człowiekiem... Nie wiem, może i po trochu tak jest.
A co jeśli kochana osoba nagle odejdzie? Co jeżeli już nigdy nie będziemy mogli się do niej przytulić? Jeżeli już nigdy nie pogłaska nas po głowie? A jeśli będziemy uczestniczyć w jej ostatniej drodze, to czy powinniśmy powiedzieć : żegnaj czy do zobaczenia?
Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania... Dzień Babci i Dzień Dziadka jeszcze nie tak dawno był okazją do spotkania się przy wspólnym stole, do przekazywania sobie z rąk do rąk galaretki ze śmietaną, do wspólnych śmiechów z działkowych zabaw...
A teraz idąc na cmentarze, sprzątając groby, zagarniając ziemie, walcząc z wiatrem by zapalić światełko i tonąc w błocie, zastanawiam się, dlaczego... dlaczego ludzie, którzy są tak bardzo potrzebni, tak bardzo kochani, odchodzą... Morze łez wylane... ale to nie wróci im życia... tak chcieli być z nami w najważniejszych chwilach życia... będą... szkoda tylko, że z drugiej strony...
Został mi jeden telefon... Więc, nie będę go marnować... linia się będzie grzała, by potem nie żałować...
On jest z nami, One też... będą...