Zakochałam się w śmierci.
Ta nie pozwoliła mi zamknąć oczu.
Mówiła: "Patrz",
A ja patrzeć nie mogłam.
Tylko czekam, aż krew
Zniknie z jego dłoni.
Ta krew, co burzyła się
Przeciw światu,
Ta sama, co tak umiłowała życie,
Ta, co nieśmiałość zamieniła
Na szczęście i przyjaźń.
I patrzę na nią.
Ta nie znika.
I widzę jego oczy.
I widzę jego uśmiech.
Gdy wspinam się do góry
I gdy spuszczam głowę,
Czuję ciebie blisko.
Zakochałam się w śmierci,
Ale tylko na chwilę.
I szukałam okazji,
By zdradzić ją z życiem.
Ale życie mnie zawiodło,
Ze śmiercią mnie skrzywdziło.
Czemu mi nie powiedziano
O pakcie śmierci z życiem?
Czemu mi nie wykrzyczano,
Że mnie nienawidzi życie?
Tylko czekam, aż krew
Zniknie z jego oczu,
Aż deszcz obmyje jego wargi
I ugasi jego pragnienie.
Śmierć mnie oszukała.
Oszukał tak boleśnie.
Przyjaciela mi zabrała.
Moje serce zabiła.
=*