Koniec.
Żadnego zmuszania się do rzeczy mi nie przyjemnych.
Koniec litowania się.
Żadnego poświęcenia dla osób mało wartych.
Muszę się zastanowić całkiem poważnie kto i dlaczego zasługuje na mnie.
Takie wpojone związki, przyjaźnie znajomości... mam dość. Staram się oddaje siebie, a nic nie dostaje. Muszę skończyć z tą naiwnością. Z tą wiarą w ludzi. To mi szkodzi. Trza się zastanowić kto tak naprawdę jest KIMŚ ważnym.
Nie ma pomocy dla osób,którą po tym odwrócą się do mnie tyłem. Nie ma powrotów... To co było nigdy nie wraca. Było.. Znikneło.. Już nie istnieje...