troooche po studniówce. ale to nic.
zawsze juz bedzie mi sie kojarzyła z zerwanymi rajstopami (najdrozszymi jakie mialam ever!), porwaną podwiązką i majkelem w kieliszku!
+ zapieprzanie w szpilkach po kilometrowych zaspach śnieżnych (to nic ze bylo to może 300 m)
+ noc, w której nie wykazałam się wszystkimi możliwościami mojej paplaniny, bo kinia chciala spac. no nic. na najebce (to już niedlugo!!!) bede gadala w najlepsze! :>
cheers!
i'm on fire
malinowa