Za zastawione szczęście płacę kacem.
Wiesz, rok mija i mi chyba trochę przykro.
MIAŁEŚ BYĆ TU ZE MNĄ A NIE KURWA WYJŚĆ STĄD.
alkohol, fajki, zioło.. oderwanie od rzeczywistości, w której nie chce się żyć.
Chociaż na chwile, by nie myśleć o Tobie.
Zauważyłam już dawno, że to wcale nic nie daje, bo wtedy też o Tobie myślę, mimo to nie przestałam. nadal sobie wmawiam, że tak mi łatwiej.
Ciekawe ile jeszcze tak pociągne.
Poczuj tą pierdoloną bezsilność.
To całkiem zabawne, kiedy starasz się codziennie robić krok w przód a wracając do domu nie masz się z kim tym cieszyć.
Jest kluczem do mojego serca, zamknął je na kłódkę, ale nie chce go otworzyć.
Zgubił się albo to ja zgubiłam go . I szukam, szukam innego klucza, aby uwolnić uczucia z pudełka i pozbyć się chłodu, jaki ogarnął serce, które stało się głazem.
Ale żaden nie pasuję, jest tylko na chwilę, później okazuję się, że to nie to, że źle trafiłam. wtedy odchodzę i szukam dalej.
I nie wiem po co tak błądzę, skoro wiem, że jedynym kluczem do szczęścia jest on
Mam się przejmować, stresować, chodzić, żałować? Pierdole!