Podoba mi sie to zdjęcie. A ta dama na koniku wygląda tak beztrosko.
Łusken Klusken jest fajna bo lubi jeść. I tak fajnie pokazuje zabawy swojego tatusia z kotem; no mrucz! mrucz!. Trza to zobaczyć. I styropian się z nią fajnie pali. Tylko potem takie naćpane jesteśmy, jak wyrocznia delficka.
Święta. Już za dwa tygodnie. Prezenty? Upss...
Dzisiaj kupiłam Panu Żebrakowi bułkę. A jak mi dziękował! Byłam szczęśliwa, że komuś pomogłam. Poczułam się jak Matka Teresa z Kalkuty. A może teraz będę częściej pomagać innym? I wyjade do Indii i będę dokarmiała, leczyła i rozmawiała z biedakami. To jest bardzo dobry plan. Przynajmniej na coś się przydam. Bo po co komu moje kolczyki i rysuneczki dudków?! Trza się poważnie nad tym zastanowić. A może będę siostrą zakonną? Oj nie, chyba nie. W kościele trza być cicho-to byłoby za trudne. Już się wolę uczyć hindi. Bycie zakonnicą w Indiach może nie będzie konieczne.
I love filc!!!