i cały sierpień za nami...

wizyta Marty i Kondzia. Jego pierwsze urodziny; jegoo pierwsze w ogóle wszystko. Pierwsze głaskanie kota,psa. Pierwszy raz zobaczył kurę. Pierwszy raz kot go udrapnął. Pierwszy raz rozciął sobie głowę. Przeżył pierwszą wichurę, po której Gniezno i okolicę pozbyły się połowy drzew ze swojego krajobrazu. Nasze drzewo też zniknęło. Drzewo przy stawku. A tak je lubiłam. Baton czasem powstarzał,że też lubi to drzewo. Że stoi tu tak samotnie, jak taki baobab na pustyni. No ale już trudno, nie ma drzewa.
Wesela u Władexa, snapki z dziewczynami, śmiechu co nie lada :)

ogórki, ogórki, ogórki

przemiłe mini poprawiny u Marysi Korycińskiej :) Korot wracaj do Polski!

Kryciowy weekend vol 8. Masakra-to już tle lat trwa. A nadal niezniszczonym,honorowym gościem jest Bobrzy! :) piwka nad stawkiem; tradycyjne piątkowe obieranie ziemniaków przez chłopaków; odprowadzenie Sylwii do domu i mini sesja zdjęciowa; niedzielne,rolasowe spacery po polu

Baton, Sylwia, Bobrzy, Jagódka, Sikora, Piotr, Asia, Łuciu, Grzesiu, Gosia, Kowal, Justyna

:*

a w mojej głowie ciągle Sia i Rihanna - Beautiful People >klik<

i

Axwell Ingrosso - More Than You Know >klik<

żyć i wybierać. Nie wybierać i nie żyć. Nie móc się ruszyć do przodu. Stać w miejscu. Stac w miejscu i nie wiedzieć co dalej. Nie wiedzieć co dalej i wieczne "jakoś to będzie". "Jakoś to będzie" właśnie trwa. Trwa i jest jakoś takoś, nijak.