Tyle co te chwile.
Czuje się rozdarta, wchodze tutaj i piszę, nadal z uwagi na to, że nikt tego nie czyta.
W pewnych momentach w życiu dopada Cie decyzja do podjęcia, żeby odłożyć na bok emocje i bawić się tyle, ile tylko zdołasz. I wszystko idzie pięknie. I właśnie wtedy pojawia się problem. Bo ta zabawa jest tak fajna, że powoli zdajesz sobie sprawę, że bez niej nie będzie tak kolorowo. Muszę chyba zacząć tą zabawe ograniczać, robi się niebezpieczna i tak jak kiedyś potrafiłam założyć pancerz z +20 do ochrony przed głupimi myślami, tak teraz wydaje mi się on za ciężki i ledwo mogę go podnieś. A bez pancerza wejdą emocje. A te emocje będą mogły skomplikować moje życie na tyle, że znowu wkroczę w szare myśli których od tak dawna próbowałam się pozbyć.
Za chwile przeczytam to jeszcze raz i okaże się, że to stek bzdur, tak bardzo nieuporządkowanych myśli, że tylko dobrej klasy psycholog mógłby to jakoś zrozumieć.
Ze spraw wkurzających mnie najbardziej jest chyba fakt, że postawiłam się w obronie słabszego, dostałam po dupie i się nie odgryzłam. O dziwo. Bo ktoś kto przypieprza mi drzwiami w rękę w akcie okazania mi braku szacunku i pokazania "CO TO NIE JA" powinnien zasługiwać na otworzenie tych drzwi i przynajmniej liścia w twarz.
Druga sprawa.
Niech mi ktoś wytłumaczy, co jest takiego fajnego w załatwianiu spraw siłą?
Patologia.