Podróże kształcą, bez wątpienia. Wszelkie wyprawy do Norsk, Svensk a nawet do Klapkowic Dolnych. Może w podróżach fajne jest też to, że możesz usiąść wieczorem i ponawijać do ludzi, których być może już nigdy nie spotkasz. To mniejsza odpowiedzialność niż rozmawiać (ze zrozumieniem) z osobami, którymi jesteś obarczony codziennie.
Jesteś odpowiedzialny, za to, co oswoiłeś. Tak pisali w książkach, jak jeszcze je czytałam
Mam w głowie ogromny mętlik. Gdy włączy się Magdalena rozkminiacz, to siedzi w brzuchu, nie ma ochoty na naukę, nie ma ochoty na imprezę, siedzi i rozkminia.
Nad Buhi, nad przyjaźniami, nad zawirowaniami dookoła. Może i całe szczęście, że to jest tak, że ludzie dookoła nas się zmieniają, afery jak w serialach, trochę zmartwień, trochę śmiechu, trochę szprechania po niemiecku a'la trocken suchi, arbacht macht frei, tamiiizen, ale ostatecznie zostaje przy nas trzon, kilka postaci, które ma w serialu podpisany kontrakt dożywotni.
Więc może nie ma się co przejmować, byle iść do przodu, wciąż do przodu, bo stać w miejscu to jakby iść do tyłu i tym razem Magdalena ma gdzieś tych, co się nie zgadzają.
i dużo dużo dużo samodeterminacji. OGROM.
dziękuję :*
Przykazanie pierwsze:
Nigdy nie zabieraj kamery na imprezę.
(albo może w sumie zawsze;p)