Nigdy nie przypuszczałam, że spędze miesiąc z obcymi ludźmi dobrze się bawiąc.
Nigdy nie wierzyłam w to, że zatrzymam podróże, bo stęsknię się za domem.
Nigdy nie twierdziłam, że będę tańczyć w belwederze.
Nigdy nie planowałam spędzić sobotniego wieczoru na walce z rowerem...
Nigdy... oczekiwać i przypuszczać to my sobie możemy. Co wieczór kładziesz się i planujesz sobie następny dzień, jeszcze częściej robiąc bilans poprzedniego. Rano wstajesz i okazuje się że wszystkie Twoje plany poszły w łeb, bo musisz się dostosować do nowych okoliczności. Więc co ja tam będę planować przyszłe wakacje, przyszłą zimę, przyszły tydzień, skoro i tak setki radości i tysiące rozczarowań (oj tak) zweryfikują moje plany. I co tu planować, skoro bez planowania dotychczasowe wakacje wydają być się wyśmienite, wykorzystane do cna, a przecież mamy jeszcze wrzesień
wrzesień, wrzesień, wrzesien jak to tak?
Everytime I look around... :))
Będę pisać i pisać i pisać. Ale dopiero jak się wyśpię!