wróciłam!
Wróciłąm ja, ostatni wpis był dawno...w pizdu mać, zdjęcie zrobione w pizdu mać kilometrów od Cebulandii, od marca pozmieniało się...w pizdu mać, i wogóle w pizdu mać jest wszystko.
Pozornie ciężka wizja powrotu do normalności i stanu ducha sprzed kilku lat nie była aż tak ciężka. Nałożyło sie kilka faktów i sytuacji, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że to co zrobiłam było tym, co musiałam.
Teraz chcę pokazać na co mnie stać, bo przecież mogę. Zaczynam wszystko od nowa :)
i- pierdol sie.
___
Powrót z wakacji był bardzo bolesny, szczególnie nieudolne próby dostrzeżenia jakichkolwiek atutów albo plusów polskiego wszystkiego: pogody, obiadów, słońca, piwa i facetów. Nieporównywalnie inny świat...jestem urodzona by żyć w Portugalii!
Śmiało można rzec, że były to moje najlepsze wakacje w życiu, i bardzo dobrze że były BABSKIE <3
Z poza tematu wakacyjnego którym żyć nie jestem w stanie przestać (ach ta składnia o ja pierdole)- to mam dublerkę w Witkacym. Zasadniczy problem polega tylko na tym żeby nauczyć się roli, ale przecież mam na to cały jutrzejszy dzień! Taki problem to nie problem :D
___
wracam z pisaniem
zobaczymy na ile ;)
Naprawdę miałem już wyjść, zatrzymał mnie Jim Beam