niezwykla jezdze autobusem
Gdzie gaszcz towarow ludzkich
Kobiety wciagajace
uciekajac przed wzrokiem
czlowieka wpol drzwi
oddycham mysla
ciezarnej i starca
i uczynkiem wpol slowa
przestrzen kurczliwa
pesymisci jazda co rano
klaustrofilia z przymusu
bez perspektyw szalency
na poruszenie dlonia
dzien w dzien
koluja
autobus wciaz dalej
oni
snieg
choc wiosna