To będzie bajka nie krótka nie długa . Poniekąd sensowna i głupia.
Wszystko zaczeło się od tego, że Witek pasł swoje owce na pastwisku trawą koloru fistacjowego. Dzięki temu owce kolor wełny miały inny niż owce innych pstuchów. Mały Witek i jego owce żyli sobie dobrze i niczego im nie brakowało .. myśleli że będzie już tak zawsze.
Wszyscy bardzo mocno przywiązali się do tego miejsca i nie wyobrażali sobie mieszkania gdzie indziej aż tu nagle spadł kwaśny deszcz i wszystko im zniszczył . Witek i owieczki nie mieli gdzie się podziać . Włuczyli się i włuczyli aż w końcu spotkali nagiego olbrzyma bez jednego oka . Był on dla nich bardzo miły czasem nawet aż za .. okazało się że ma skłonności zoofilcze i pociągały go owieczki. Biedny mały Witek zmuszony był patrzeć jak traci wszystko co dlaniego najważniejsze i nie mógł nic z tym zrobić . Był po prostu bezradny . Bo gdy stawiał opór i chciał bronić owieczki , olbżym dawał mu z buta w twarz. Witek miał wiele ran i siniaków . W końcu miał dość i uciekł od olbrzyma i zamieszkał w jaskini .
Później chłopak dorastał i zdał sobię sprawę z tego, że najlepiej jest być SAMEMU i do NIKOGO się nie przywiązywać bo przynajmniej NIKOGO nie straci . KONIEC.
No too taki tam mały włam dla CIEBIE ^^ . Chciałem Ci podziękować za to, że mnie próbujesz wspierać na prawdę to doceniam .
Był tu :
DAWID