O sobie: Wróćmy teraz na boisko podstawówki,
Siedziałem na murku i jarałem lupą mrówki,
Myślałem o czymś patrząc jak Magdzie przez wakacje bufet skoczył i ładnie błyszczą oczy,
Za nią oddałbym nawet dwa pornosy, podprowadzone wujkowi, skarby nocy,
Idzie globus z gegry z małpą od biologii,
Widzę piękny rzut mydłem z kibla w tych przechodnich,
Spokojnie zaginam zszywki do haclówy,
Na boju w kolejkach ustawiało się solówy,
Cztery i pół stówy godzin nieobecności,
W wyniku wyjątkowych okoliczności,
To naturalny fundament mojej normalności,
Elooo, witam Was w rzeczywistości,
Potem szkoła, ulica dochowały mnie,
Po powrocie odnalazłem się w STC
Życiowa kolejka górska, hotele i ulice,
Życie kolorowe, życie monochromatyczne,
Wszystko w mixie, stare proce i dziewice,
Kontra z basenami domów i obskórnych klitek,
Co robiłem, nieważne, to nie na sprzedaż,
Jak przesiedlenie z miejsca pobytu zmieniam,
Stop, wciąż ktoś pojąć nie umie-
Twój miliard kryje się w Twoim rozumie,
Spokojnie, bez brawury, nie nerwowo,
Czasami na bogato, a czasami chałowo,
Dla przyjaciół dostępny całodobowo,
Dla natrętnych- całkowicie młodzieżowo,
Wyłączam się, nie ma mnie, nieczynny,
Jestem normalny, czyli dla wielu inny,
Jeszcze jedno apropo normalności-
Nie ma litości dla chujowych gości