"Wesele" też mi się podobało. Dobra, dobra, nie pomyślcie sobie: "Jak wesele w czwartek?", jak to powiedział kolega
mojego brata. O sztukę Wyspiańskiego chodzi (dla niedoinformowanych). Teatr, z prawdziwego zdarzenia, w którym nie miałam wcześniej okazji być zrobił na mnie ogromne wrażenie. A podobno to jeszcze nie był szczyt kunsztu teatralnego. Może nie jest to do końca lepsze niż kino, (ale też nie gorsze), ale na pewno robi większe wrażenie, niż film w telewizji. Chciałabym zobaczyć jakąś komedię. ( Jedna sztuka miała niezły tytuł: "Niewolnice z Pipidówki", to chyba komedia chyba raczej...)
Trochę techniki i baba ginie (dla wtajemniczonych)
Britney Spears Womanizer
A i jeszcze jeden duży plus dzisiejszego wyjazdu - przepadła chemia...