Prawdopodobnie ostatnia notka.

Przydało by się jakieś podsumowanie tych wspomnień.

Wrzesień 2011 od tego się wszystko zaczęło, moje dotychczasowe życie legło w gruzach, chociaż słowo 'legło' tu nie pasje... moje dotychczasowe życie przewróciło się o 180 stopni ( od razu lepiej ) na 'lepsze' ? Tak przynajmniej myślałam. Nowa szkoła, nowi znajomi, wszystko miało być idealne, miało ...  Jednak od razu dostałam ostrego kopa od życia. Nie chce do tego powracać wspomnieniami, bo od razu się denerwuje... za późno już się zdenerwowałam. Ale powróćmy do tematu...  Te wszystkie miłe wspomnienia, te 'krzywe fazy'.  Te Eugeniusze, Mścisie, czy Smerfy. Od razu się śmieję, od razu jest mi już lepiej.

'straciłam' jedną osobę, ale z drugiej strony  zyskałam wspaniałych przyjaciół, którzy mnie denerwują, rozśmiezają, ale co najważniejsze kochają mnie a ja koham ich, więc co ja pierdole, MOJE ŻYCIE STAŁO SIĘ WSPANIAŁE, 'nie legło w gruzach', jest po prostu IDEALNE, takie jakie chciałam.

Mimo kilku podknięć, stanęłam na nogi, i stałam się silniejsza.

Październik 2012 jestem zadowolona z życia, pozbyłam się fałszywych ludzi ze swojego życia, jest spełniona.

Obiecałam sobie, że nie będę się cofać, że będę szła do przodu, mimo wszystkich, kopniaków od życia, i idzie mi chyba dobrze, prawda  ?