Stare czasy, chyba 2 lata temu. Felerna noc na strychu, kiedy to zbiłyśmy chyba 3 żarówki, przez co zdjęcie jest podświetlone tylko laptopem. Za to oglądanie gwiazd było niezapomniane.
Sukienka kupiona. Nie wiem czy teraz mi się jeszcze podoba, ale chyba już nic nie mogę zrobić. Pozytywnym skutkiem kupna sukienki była myśl "po co mi jakikolwiek partner jak mogę się bardzo dobrze bawić sama w towarzystwie najlepszych koleżanek". Nie czuje teraz presji.
Jeszcze tyle jest do zrobienia, a ja nadal nic nie robie. Zostało 114 dni. Chciałabym mieć już to z głowy i mieć wakacje. Znowu gdzieś pojedziemy- musimy.
Matematyko- nadchodzę!