O.S.T.R - track 14
Trzy kroki po dachu, piętnaste piętro, lecisz
Dwie sekundy i ziemia, by odetchnąć na wieki
To coś zmienia? Wątpię, jak stoisz na górze
To skacz, a zostaniesz tylko pierdolonym tchórzem
Czy smakuje Tobie śmierci smak?
Czy zakrywasz nieudolnie tylko wieczny strach?
Męczy kac i sumienie, a gdzie Twój anioł stróż?
Wybacz, tak utracisz tylko tożsamość tu
Nie ma serca w nas, ja wiem
Ale tak umierał bym minimum raz na dzień
Wobec zła i scen jakie los nam tu zsyła
Nie pierdol mi, że jebany brak hajsu zabija
Chwila samobójco, jak taki cwany jesteś
Przed lotem chociaż oddaj organy na przeszczep
Ty mi nie sumuj nieszczęść, bo wiem co to głód
Dzięki Boże, że mój syn może jeść to, co król,
Nie marnuj kul jeśli los z Ciebie zadrwi
Bo wyglądasz jakbyś szukał w niebie Al-Kaidy
Wolę być bliżej prawdy, bo życie bywa piękne
Jak nie dziś to jutro, Ty o tym chyba wiesz, że...
Jeśli myślisz to koniec, nie masz po co żyć
Puść sobie ten track i poczuj się jak mistrz
Wybacz mi tą szczerość i wieczny optymizm
Nie ma Ciebie, nie ma mnie, przyjacielu, trybisz? x2
Mały pokój, łóżko, obok krzesło i stół
Na nim lek na bezsenność a w nim przeszłość i ból
Daj odetchnąć mi już, chcę się urwać, tak
Z życia, które warte tyle co kurwa mać
Ty do jutra brat, ja nie wierzę w ten film
Nie po to serce pompuje krew do żył
Kocham żyć, pić, jeść, oddychać, spać
Nawet jeśli pech, nerwy spotyka w nas
Ja wiem, tak jest łatwiej, samobójczy instynkt
A bliscy? Tak giną brat egoiści
Tu w tej wojnie o zyski zanim odetniesz tlen
Możesz odsprzedać śmierć dyskretnie TVN
24 na d, będziesz sławny jak Kurt
Choć przez jeden dzień tyle warty co fiut
Ale smród po Tobie nie zginie, bądź pewny
Nic nie zyskasz a zostawisz rodzinę i krewnych
Komuś jesteś potrzebny i nie mów, że to fałsz
Nawet jak do śmierci Ciebie ten beton pcha
Nie mów, że nie ma szans, w życiu sensu nie widzisz
Nie ma Ciebie, nie ma mnie, przyjacielu, trybisz?
? nie wiem już