Ludzie, ludzie, ludzie.
W każdym jest trochę artysty, trochę dramaturga.
Każdy ma swoje odchyły.
Każdy ma swoje coś tam.
Ludzie się gubią.
Coraz więcej znajomych kończy studia,
coraz więcej rozpoczyna właśnie niekończący się wyścig w korpo.
Gdzie się podziewają, gdzie uciekły
te wszystkie zapędy.
Gdzie ulubione piosenki,
gdzie tęsknota
do nigdy niewidzianego zachodu słońca w californii.
Czy w tych wszystkich prawiejuż korpo szczurkach
gdzieś jeszcze to jest?
Czy ludzie uważają, że to już czas przestać marzyć?
Że trzeba zająć się teraz dorosłym życiem?
Zastanawiam się po prostu, czy gdzieś tam
walczą z tym pośród tej codziennej gonitwy,
czy po prostu w nich już to ginie.
Czy da się to w ogóle pogodzić z codziennym życiem?
Nie mówię, że każdy - część z nich nadal taka jest, część.
Nie dajcie się.
słów kilka pod wpływem tej piosenki, tego zdjęcia, widoku
mojego miasta o tej porze i paru innych rzeczy
Inni zdjęcia: Prawie Palenica. ezekh114Na tyłach. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24