Ciekawe jak możnaby nazwać taki stan.
Stan, kiedy jest się w gównie.
Kiedy jest się gównem.
O ile w ogóle się jest.
Stan, w którym wyjście z pewnej sytuacji jest niewiele trudniejsze niż bycie nieśmiertelnym.
Bo przecież, żeby osiągnąć to drugie,
wystarczy nie umierać.
Z tym jest podobnie,
wystarczy z tego wyjść.
Easy to say!
W Buddyzmie istnieje taka główna prawda,
która mówi, że życie jest cierpieniem,
a Budda właśnie - uczy jak przejść przez to w miarę radosny sposób.
Nie powinniśmy się tym wszystkim przjemować.
Trzeba pamiętać o tym,
że nawet jeśli budzimy się cierpiąc,
nękają nas bóle fizyczne czy psychiczne,
pamiętać trzeba, że jednak się BUDZIMY.
"Każda melancholia zaczyna się od myśli o tym, czego nie ma; to bowiem strata, wedle klasycznej teorii Freuda, uruchamia melancholię, a ciągłe zaprzeczanie, wskazywanie braku, odnoszące się głównie do własnego 'ja', stanowi modus vivendi melancholika. "U niektórych negacja jest tak powszechna, że nie istnieje już nic i oni sami nie są niczym."
Obserwując własne 'ja' siedzące na przeciw, widzę żałosnego cynika,
którego dotyka mizantropia, nihilizm, apatia, anhedonia...
Ale co z tego?
Nadal tam siedzę i oddycham,
a podobno nawet po miesięcznej nocy,
nad ranem wschodzi słońce :)
'This is a place where I don't feel alone
This is a place where I feel at home...'
Dom nie jest budynkiem,
dom tworzą ludzie.
Domem może być wszystko,
nawet czyjeś ramiona.
Inni zdjęcia: Prawie Palenica. ezekh114Na tyłach. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24