Za dużo wspomnień... I to wywołanych piosenkami z filmu, który ja uwielbiałam... Reszta osób nie koniecznie, jednak piosenki znaliśmy wszyscy i się nabijaliśmy "z pedała w pomarańczowych spodniach". Nie tylko w sumie, ale z tego przede wszystkim. Za wiele razy pisałam, że mi brakuje, że tęsknie, że było wiele błędów.
Kiedyś obiecałam, że pokażę te maki, udowodnie, że nie rozpadają się zaraz po zerwaniu... Nie udowodniłam, brakło czasu. Ciekawe, czy gdybym przyszła z takimi teraz to coś by się zmieniło.
Czuję, że brakuje mi słów, które chciałabym wypowiedzieć. Chociaż to nie tak. Jeśli rozmawiamy widząc się to jest dobrze, brakuje mi słów, które mogłabym do Ciebie napisać. Brakuje mi ochoty, by cokolwiek pisać. I nie chodzi o to, że jestem zła... Bo nie jestem, po prostu nie wiem co napisać. Spytać o pogodę? A co ja kurwa okna nie mam, wyjśc z domu nie mogę? Jakoś nie umiem rozmawiać na siłę, widać oziębłość nad którą nie umiem zapanować.
It's time to disco, kurwa jego mać...
Zaczynam się zastanawiać, co by było gdyby ktoś, kto mi napsuł sporo krwi chciał się pogodzić... Prędzej czy później każdemu się wybacza, prawda?