Uff. Jestem zmęczona. Bardzo. Chcę spać. Nie chcę tych piepszonych świąt, bo znając życie będę się obżerać. Ale powiem sobie DOŚĆ. Dzisiaj spojrzałam na siebie w lustrze. Można sie załamać... Te fałdy tłuszczu, celulit. To aż razi. Ale do czerwca będę szczupła! Będę.
Muszę jechać z K po jej prezent na Gwiazdkę. W sumie to już jutro i trzeba coś zorganizować. Nie mogę się doczekać, a zarazem jest mi z tym źle, bo będzie kupa jedzenia, którego i tak nie tknę. Nie tym razem.
Jak narazie zapycham się wodą, żeby nic nie zjeść do obiadu. Obiadek będzie koło 13-14, więc wytrzymam.
Bilans:
I śniadanie: pół kajzerki z dżemem brzoskwiniowym
II śniadanie: mandarynka
Obiad: jedna nalewka rosołu z makaronem, sałata, kotlet mielony (fuj)
Podwieczorek: dwie garstki musli z jogurtem naturalnym, kawałkiem jabłka i mandarynką.
Kolacja: trzy kawałki grejpfruta
Aktywność:
1/3 killera z Ewą Chodakowską
40x przysiadów
40x brzuszków
1 h chodzenia po sklepie w obcasach
100x podniesień bioder
200x skakanka
1/30 dni bez słodyczy
1/30 dni bez fast foodów
23 24 25 26 27 28 29 30 31 | 01 02 03 04 05 06 07 08 09 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
zaliczone
zawalone
same ćwiczenia
sama dieta