Od kilku tygodni męczyła się sama ze sobą. Nie potrafiła nazwać tego co czuje. Miłość pomieszana z nienawiścią i tęsknotą. Nie chciała się zakochać. Od dawna wiedziała, że miłość jest złem, chorobą podczas której człowiek nie potrafi logicznie myśleć i przyzwyczaja się do kogoś pewny, że potrafi nad wszystkim zapanować jednak po jakimś czasie dochodzi do niego że jej totalnie bezradny i uzależniony od ukochanej osoby i nie potrafi się bez niej śmiać, płakać.. że nie potrafi bez niej żyć. Teraz jest już za późno.. serce wygrało z rozumem, a ona spoglądając na niego na ulicy ciągle ma nadzieję, że któregoś dnia on spojrzy na nią uśmiechnie się jak kiedyś, podejdzie i powie, że on tak samo jak ona umiera z tęsknoty..
-m.x