1 sierpnia.
Przestałam świrować.
Doprowadziłam swoją psychikę do stanu prawie dobrego,
już nie dołuje się każdą kolejną łyżeczką jogurtu.
Będzie co ma być, nigdy nie będę miała 50 w talii więc po co się katować.
Narazie nie stosując zadnych diet nic nie przytyłam, nic nie straciłam, ostatni raz mierzyłam sie jakieś 3 tygodznie temu.
A od zeszłego piątku jestem na białkowej, znowu.
Chociaż w weekend były urodziny bardzo dobrego kolegi i piłam wódkę nie dołowałam się tym :)
Po prostu dzisiaj od nowa jestem na białkowej aż do niedzieli a poźniej wejdą warzywa :)
Mam nadzieję że u Was wszystko dobrze dziewczynki,
obiecywałyśmy sobie pięknie wyglądać w bikini w te wakacje
a tu pogoda nie dopisuje i ewentualnie możemy się podziwiać w dresach ! ;D
Trzymajcie się ciepluitko Chodzinki ! xxx
Kawa, kawa, kawa<3