Środek nocy, ja próbuję odespać Polcon, a moja rodzina próbuje mnie wyciągnąć na kawę. No dobra jak już razem pojechaliśmy to można spędzić razem trochę czasu. Świat jeszcze trochę szumi bo nie do końca się obudziłam, ale w jakim bym nie była stanie charakterystyczne logo Star Wars wypatrzę zawsze. Nawet jak go nie ma. W sumie - szczególnie wtedy.
No i jak to zwykle bywa na stacjach benzynowych jest tam dużo rzeczy do kupienia. Rzeczami, które mnie zainteresowały, były jajka niespodzianki z Gwiezdnych Wojen - i to aż dwa rodzaje! Ciężka sprawa...
Podczas gdy reszta rodziny zastanawiała się jaka jest różnica pomiędzy cappuccino a espresso ja rozważałam co z tym faktem zrobić. Jako, że firma Candy Planet dawno już zagościła na polskim rynku i wiedziałam czego się po niej spodziewać sięgnęłam po te drugie, nic nie mówiącej mi firmy, Chocko&Toys. Cena troszkę wyższa niż kawy, więc udało się naciągnąć mamę.
Po powrocie do samochodu nadeszła pora na ocenienie zdobyczy. Na pierwszy rzut oka można było już ocenić, że był to dużo lepszy wybór niż kawa, zwłaszcza dlatego, że chciałam zaraz wrócić spać. No to sprawdzamy niespodziankę. Miłe zaskoczenie - opaska na rękę. I idealnie się łapie mojej, czyli mogę się spokojnie dalej uważać za dziecko! Po ciasteczkach kokosowych Candy Planet żadne słodycze nie będą już zaskoczeniem - zwłaszcza gdy są narysowane na opakowaniu - więc ciasteczkowe gwiazdki i krem czekoladowy wydały mi się czymś absolutnie normalnym i oczywistym. I nawet smacznym.
Jak zwykle odczuwam mieszane uczucia co do braku katalogu w środku. Z jednej strony nie wiem co tracę, z drugiej nie wiem co mogłam zyskać...