w zyciu bym nie powiedziala ze az tak beznadziejna jestem.
musze zmienic podejscie, musze wierzyc w to co tak trudno zrozumiec.
mam dosc zawalania.
potrzebuje czuc glod. nienawidze gdy moj zaladek jest pelny
chce napelnic swoje cialo powietrzem i byc lekka jak balonik.
chce zyc o samej wodzie. w dupie mam kalorie.
nie potrzebuje ich.
chce wierzyc, ze jednak da sie osiagnac to nieosiagalne piekno
do opisania ktorego brak mi slow.
chce czuc sie lekka, pusta, zupelnie pusciusienka.
chce nic nie wazyc, znikac...
gdzies, w umyslach moich bliskich
pozostac jedynie mglistym wspomnieniem.
wystarczy mi pamięć jednej tylko osoby.
on jeden jest w moim zyciu wazny,
dla niego gotowa jestem glodowac.
zal mi samej siebie
mojego opetanego umyslu.
cos mi sie przepalilo w glowie
i nie jestem taka jak przedtem.
pro Ana? tego chcialam?
nie sadze...
ale dobrze mi z tym.
cholernie dobrze.
potrzebuje Waszych cieplych slow.
napiszcie mi ze dam rade, ze we mnie wierzycie...
bez Was sobie nie poradze :(
~ kocham