Wczoraj wybrałam się z mamą na recital M.Bajora. I od tego momentu wciąż w głośnikach 'Od Piaf do Garou'. I moja ulubiona "Jeśli nie istniałabyś"
Przekonałam się, że można się cudownie bawić. A na scenie nie musi być cały zespół podpitych czy zjaranych "gwiazdeczek", które na codzień widujemy w gazetach czy na wszelkiego rodzaju pudelkach. A takich "gwiazdek" miałam okazję zobaczyć w pracy wiele. Nic nie warte...
A teraz kończę notatki na p.turystyki i troszkę odpocznę ;)