Lekko odwrócony ekran telefonu.
Od mojego wzroku...
Delikatnie odwrócona uwaga,
Że piszesz z kimś na boku...
Przeczytane wszystkie zdania,
z mego telefonu, z całego chyba roku...
Hasła pozmieniane, wcześniej na tacy podane.
Obietnice już złamane, lekkie rany połatane.
Uśmiechem przykryte, delikatne niedopowiedzenia,
Pocałunkiem zakryte, nieme "do widzenia".
Późno w nocy, obok siebie, nieprzytomnie oddychając,
Poszukujemy prawdy wzajemnie, w bólu konając,
Czytając wszystko, co nic, dla nas znaczy,
Odnajdując prawdę, wierząc, że serce wybaczy.
Powoli i po cichu, przekręcam sejfu zamek,
Nasłuchując kliknięcia, zastaje mnie znów ranek,
Wiem, że coś mi umyka, za ścianą schowane,
Tajemnice Twoje, moje nerwy zszargane...
Jeden numer, tam drugi, tu trzeci...
Minuty, kwadranse, i te godziny rozmowy,
W widmie romansu czas leci,
Nie mogąc pozbyć się niepewności z mej głowy...
Wspomnienia, marzenia, zatarte życzenia,
Uczucia, zdrady, kłótnie pełne zgorszenia,
Niepewnej przyszłości droga przed nami,
Chodźmy więc nią razem, a nie sami...
Nie z nim, nie z nią, nie z nimi Kochanie,
Za rękę, razem, wypatrując co nastanie?
Mowisz o zaufaniu, mowisz o Nas teraz i jutro,
Czemu wiec, mi w to uwierzyć, jest tak trudno....?