Z popiołów
Zbliżała się spiralą
Szczęśliwa w swej niewiedzy
Ku cieple, do żaru.
Do końca.
W niewiedzy.
Jej skrzydła w iskierkach,
Jej czółka ... z popiołu...
Obraz w fajerwerkach:
Ćma w hołdzie symbolu.
Jej ciało spopielone,
na kupce żaru leży,
Gdzie spłonął ktoś o skrzydłach,
co z ogniem żywym, się mierzył.
Walczył do końca, chociaż spłonęły uczucia,
Walczył do końca, chociaż nie pragnął już życia.
Spłonął w milczeniu, klękając spokojnie...
Nie pierwszy raz umarł, lecz ten raz - dostojnie.
Nie wyjmował noży, wbitych w swoje plecy,
Płonął spokojnie, niczym płomień świecy.
Lecz zgasł bardzo szybko, spopielił się jak ćma..
Która oddać życie ogniu, za cel w życiu ma.
Ale właśnie ogień,
zło i żar niezgody
Wzmocniły tylko duszę,
dały ku życiu nowe powody
Dały nowe życie i odcięły więzy, które go trzymały...
Uleciał z popiołu, bez słowa, bez chwały
Uleciał z popiołu już inny, odmieniony.
Odleciał, do przeszłości, plecami odwrócony..
Wiedząc , że przeszłość, rzuci za nim nożem,
Nie martwił się bólem, o życia żadnej porze,
Uleciał do kogoś, rosnąc w mgnieniu oka.
Odnalazł w życiu coś cenniejszego, od samego złota.
Tak oto doszedł do końca wszystkiego, by zacząć na nowo,
Do końca wszystkiego, z duszy już... połową. .