photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 WRZEŚNIA 2019

Zamknęłaś mnie w złotej klatce,

bez ścian, bez kajdan, bez drzwi i okien.

Przytrzasnęłaś mi nią palce,

teraz uciekać będzie rok za rokiem.

 

Duszę się w pozorach wolności,

W okowach własnych słabości,

Szamoczę się pragnąc uciec daleko,

Nie mogę się ruszyć, wiesz dobrze dlaczego.

Chciałaś bym wziął wszystko na siebie,

Chciałaś i odebrałaś mi życie,

Zrobiłem wszystko dla Ciebie,

Teraz patrzę na Wasze pożycie.

Nie miałem nawet szansy, nie dałaś możliwości,

Chociaż bardzo się starałem, zabrakło Twej miłości.

A teraz chcesz mnie zniszczyć,

Pozbawić pozostałego sensu życia,

Postanowiliście swój plan ziścić,

Kosztem jego szczęścia, Twoje słowa bez pokrycia...

Ubrane w piękne ciuchy, sztuczne łzy i kłamstwa,

Świadomie mylisz mą bezsilność,

Porównujesz ją do chamstwa,

Oskarżasz i udajesz niewinną Ofiarę, co jest osobą tak silną...

Tak złą i wyrachowaną, zakłamaną...

Kiedyś byłaś jedyną, moją ukochaną.

Nie wiedziałem, że byłem piątym kołem u wozu,

Walcząc o nas, o Ciebie, narobiłem bigosu,

Nie byłem świadomy, a Ty nie umiałaś być szczera...

To nie Twoja wina, serce samo wybiera.

Mogłaś zakończyć to inaczej, mogłaś , lecz wolisz pieniądze,

Mogłaś po prostu porozmawiać, naprawdę, tak sądzę.

Cały ten czas, ciągle zazdrosny do szaleństwa o niego...

I teraz z nim jesteś, i byłaś - dlaczego?

Nie zostało nic dobrego, po tym co było miedzy nami,

Poza Naszym Synem i wylanymi łzami.

Nie pozwolę Ci go sobie odebrać, mówię całkiem szczerze,

Chcesz bym zwariował i się zabił, no to Cię pocieszę..

Nie wiele mi brakuje, a Ty wciąż prowokujesz,

Ale muszę żyć dla niego, a Ty tego nie rozumiesz?

Tylko w tym chorym kraju, możliwe są takie sceny...

Zdradzałaś mnie z innym, a ja płacę za twe ściemy.

Jesteś z tym facetem i on decyduje o moim synu...

Przyjdzie czas na ciebie, pamiętaj skurwysynu.

 

Zrobiłaś ze mnie psychopatę, kata i debila,

Stworzyłaś prawdziwego potwora...

Lepiej więc dla Ciebie, byś się w tej kwestii myliła,

bo kto przed tym stworem uratować Cię zdoła?

 

Chciałem tylko szacunku, za to, że całe dni, robiłem na rodzinę,

gdy ja pracowałem, Ty robiłaś pod nim w Naszym łóżku, z tego związku - kpinę.

Dziwi mnie, że twa rodzina, wiedząc, ile kłótni było o niego,

Nie umie się przyznać do błędu...

Nie potrafią powiedzieć przepraszam -wiesz może dlaczego?

Doprowadzając mnie do obłędu...

Skazaliście mnie na zatracenie,

kosztem kłamstw Waszych,

Zniszczyliście każde moje marzenie,

nic to dla Was nie znaczy? Za kilka słów wulgarnych, wykrzyczanych w słusznej złości,

Grożono mi śmiercią i łamaniem kości.

Za kilka słów gorzkiej prawdy, którym nie uwierzyliście...

Gdy już połączyliście kropki - co sobie pomyśleliście?

Gdy wszystkie puzzle, wpadły na swoje miejsce...

Ja tylko zapłakałem mając nadzieję, a wy już wiedzieliście.

To wszystko było szopką, dla celu i korzyści...

To wszystko było snem, koszmarem co się ziścił.

A Ty krzyczysz, że ja, mam zapłacić za to co zrobiłem?

Dziewczyno, ja się przyznałem, że Cię uderzyłem.

Gdy siódmy raz uderzyłaś mnie bejsbolem, już nie wytrzymałem...

To nie pierwszy raz, gdy gnoić Ci się dałem.

Piękna, malutka i taka zakłamana,

zrobiłaś to specjalnie, jak swemu byłemu,

bylebyś była wygrana,

Czysta, niewinna, taka nieskalana!

Gdy rozbiłaś butelką mi łeb i błagałaś na kolanach...

bym milczał.

 

milczałem!

 

Wtedy Cię kochałem, wtedy Ci ufałem.

Wtedy jeszcze o nim, niczego nie wiedziałem.

 

Póki kłamałaś, że się z nim nie widujesz i nie masz kontaktu...Gdy mnie wyrzuciłaś i zobaczyłem Was razem..

Żałowałem, że mnie wtedy nie zabiłaś... za pierwszy jak i drugim razem.

 

A teraz by ludzie, nie zrozumieli co się właściwie stało,

Zrobiłaś mnie mordercą, pedofilem, pedałem, kurwiarzem jakich mało,

Psychopatą, socjopatą, ruszyłaś wszelkie swe kontakty...

I dążysz do tragedii, a ja na prowokacje i jego krzywdę jestem podatny..

Jakoś to przeżyję co robisz i z bólem życzę Ci szczęścia...

udajesz, że nie słyszysz, w złotej klatce więźnia.

Ale My oboje dobrze wiemy, jak było i co się dokładnie działo,

Wystarczy mi świadomość, że musisz żyć w tych kłamstwach, których jest nie mało...

Swoimi czynami, robisz krzywdę jemu, doprowadzisz do tragedii...

Do tego przecież dążysz, musi być po Twojemu zakonczenie tragikomedii..

Ile to już razy, chciałem odejść i dać żyć nam normalnie?

Linczujesz mnie powoli, chcesz zobaczyć mnie na dnie.

Tylko tak naprawdę, zupełnie nie masz za co...

przecież tak naprawdę, po co Ci to? na co?

Mało Ci mego bólu, nadziei, która wciąż we mnie żyje?

Tylko przez ta jebaną nadzieję, ciągle się nią ryję!!

Ciągle czekam, aż obudzę się z tego koszmaru,

Że będziesz obok mnie, że nie było tych miesięcy paru...

Że wciąż.... stop! To się już skończyło.

Pozytywne uczucia wszystkie wykończyło.

I tu jest różnica między tym co silne i szczere..

a tym co mi dałaś i co poszło w cholerę.

Powiedz chociaż jedno, co ja z tego miałem?

Zaszczyt bycia przy Tobie? Czy to, czym przez Ciebie się stałem?

wiesz, przyznaje się, boje się Ciebie i bałem.

Nie masz żadnych wartości, niczego czym się kierujesz,

Złakniony miłości, omamić Ci się dałem,

czekam teraz  samemu, aż mnie zamordujesz.

Twoja "niewinnośc" powodem dla którego wciąz próbujesz...

I swoje występki sprytnie maskujesz,

Zaprzeczasz faktom twardo i nie boisz sie szantażu,

Całe małżeństwo, jak Twoje zdjęcia - nie ma bez fotomontażu.