no to lecimy dalej!
tak bardzo cieszyłam się na ich widok, moi rodzice, ciągle zabiegani, którzy NIGDY nie mieli czasu dla mnie,a tym bardziej
żeby zobaczyć mój mecz, trochę mi pokibicować, zawsze myślałam że mają mnie w dupie, że się dla nich nie liczę.
Zwłaszcza po tej akcji z pudełkiem. Byłam mega zaskoczona kiedy ich tam zobaczyłam, przyszli specjalnie dla mnie.
Wtedy nie miałam ochoty już się gniewać, kłócić, byłam bardzo szczęśliwa.
Żeby wszystko do końca się ułożyło to wygrałyśmy mecz i miałam nawet kilka swoich dobrych akcji. Chociaż na chwile
udało mi się zapomnieć o Veronice, podczas gry rzucałam jej chamskie uśmiechy, specjalnie nie podawałam jej piłki, chciałam
jej pokazać, że ja też jestem odważna. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że wojna dopiero się rozpoczęła..
Wychodząć z szatni spotkałam moich rodziców.
- świetnie córeczko, było cudownie! jesteś najlepsza! - powiedziała mama
- żałujemy, że nigdy nie mieliśmy okazji zobaczyć Cię w akcji naprawdę, jesteś świetna Rose!
Łzy same napłynęły mi do oczu, nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać.
- Kocham was! - powiedziałam i przytuliłam obojga z całych sił.
Wyszłam z hali, Alex już czekał na mnie, ubrany w koszulę i stylowe rurki.
- cześć kochanie, jak Ty to robisz, nawet po meczu wyglądasz przepięknie, no chodź tu
- już nie przesadzaj, wyglądam źle..
Przytulił mnie i pocałował w czółko z resztą jak zawsze, wsiedliśmy do samochodu.
Opowiedziałam mu sytuacje z facebookiem i rodzicami, wydawał się być przejęty.
- jak złapie tego gnoja, to go zabije, przysięgam. - zdenerwował się.
- skarbie.. uspokój się, poradze sobie.. - zapewniałam
choć w głębi duszy nie byłam tego do końca pewna, czy ja Rose Carter poradzę sobie nie tyle fizycznie co psychicznie.
Jestem bardzo wrażliwą osobą, tak z natury. Kiedy ktoś robi mi na złość lub sprawia mi przykrość, ciężko i długo to przeżywam.
Kiedy mając 13 lat poznałam Michaela, byłam bardzo szczęśliwą, ale młodą nastolatką.
Wydawałoby się, że to miłość na zawsze, w końcu byliśmy ze sobą prawie 2 lata, wszystko o sobie wiedzieliśmy, dogadywaliśmy
się bez problemu. Na przeszkodzie stał jedynie jego charakter, zazdrość i brak szacunku. Było mi bardzo ciężko,
trafiłam do szpitala z powodu wycieńczenia, braku snu i odwodnienia.
Teraz nasze drogi się rozeszły, nie utrzymujemy ze sobą kontaktu i myślę, że może to i lepiej?
Aktualnie mam Alexa, czyli największe szczęście, nie chciałabym nic zmieniać.
Pojechaliśmy do maca, byłam strasznie głodna po meczu. Szczerze mówiąc to uwielbiam jeść, a waże zaledwie 45 kg.
To może dziwne, ale moja przemiana materii jest niezrozumiała. Bardzo dużo jem, a chudne..
Usłyszałam śmiech, bardzo znajomy śmiech.. coś jakby.. DAVID?!
Alex chyba też go rozpoznał, bo w kilka sekund znalazł się przy jego stoliku.
- słuchaj stary, co Ty sobie wyobrażasz? Dlaczego chcesz poniżyć Rose? przegiąleś na maxa. - kłócił się Alex.
David znowu chamsko zarechotał po czym wstał i napluł mu prosto w twarz.
- bo Twoja laska jest dziwką -powiedział nadwyraz spokojnym głosem
W Alexa wstąpił wtedy demon, był tak zły, że jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie.
Popchnął Davida, później ten oddał mu i zaczęła się przepychanka, a ja.. stałam sobie w rogu, patrząc na to wszystko
ze łzami w oczach. Później pracownik maca wezwał ochronę. Rozdzielono ich.
- jeszcze zobaczymy frajerze, pilnuj lepiej Rose - powiedział David
i z tym samym błyskiem w oczach, z tym samym uśmiechem szydercy jak wtedy pod blokiem Becky.
Alex wybiegł wściekły i trzasnął drzwiami,poszłam za nim. Bez słowa wsiadłam do samochodu.
Próbowałam go całować, przytulać, dotykać, ale za każdym razem odpychał mnie, tak jakbym to ja zawiniła.
Do mojego domu nie odezwal się ani słowem. Ale ciągle myślalam o wczorajszej nocy, musiałam go spytać.
- Alex.. robiliśmy to?
pzdr