tylko to co mogę powiedzieć, to jedynie wszystkich przeprosić.
Musiałam wszystko poukładać sobie w głowie.
Ogłaszam WIELKI POWRÓT magictories :) kontynuujemy kochani :)
rozdział 9
Mieszkanie w bloku, zupełnie mi obce.. zadzwoniłam na dzwonek, niestety żadnego odzewu.
Zapukałam kilka razy, nadal nic.. Ktoś wyszedł z windy, była to pani w średnim wieku
miała włosy do ramion, mocny makijaż, uśmiech niemalże.. taki jak mój, oczy.. niebieskie,
jak moje. od razu pomyślałam, tak.. to jest moja prawdziwa mama.
- Dzień dobry.. ja.. - zaczęłam.
- dzień dobry dziecko, masz jakąś poczte dla mnie czy..może coś innego?
- nie.. ja.. - nie wiedziałam jak mam zacząć. - ja.. jestem pani córką.
- Rose.. czy to.. to nie możliwe, ja.. nie spodziwałam się.. wejdź!!!
Mieszkanie było całkiem przytulne, dwa pokoje, kuchnia, i łazienka.
W porównaniu do mojej willi to było zupełnie coś innego.
- chodź usiądź kochanie, zrobię Ci herbaty, chyba, że pijesz kawe co? - spytała Becky
- nie, nie wolę herbatę.
Kiedy ona krzątała się w kuchni ja.. rozglądałam się po pokoju.
Były tam zdjęcia małej Veronici i Becky, oraz jakiegoś mężczyzny.
- kim jest ten mężczyzna? - spytałam z ciekawością.
- to jest.. Twój ojciec Rose. Zostawił mnie i roczną Vere i teraz nie mam z nim kontaktu.
Podobno mieszka gdzieś w Devenet..
- to mój ojciec? Mogłabyś dać mi jakieś jego zdjęcie? - spytałam z nadzieją.
- jasne, zaraz coś znajdę.
Spędziłam cały dzień na oglądaniu albumów z Becky, i opowiadaniu tej feralnej historii.
- Jesteś do mnie niesamowicie podobna skarbie, wiesz? - powiedziała z uśmiechem Becky.
- pierwszy raz widzę, że ktoś ma ten sam uśmiech co ja MAMUSIU,haha
Śmiałyśmy się tak do wieczora, kiedy do domu nagle weszła Veronica.
- mamo.. co ona tutaj robi? - krzyczała.
- Ver.. usiądź proszę. Musimy Ci coś powiedzieć..
- Mamo... o co chodzi? - krzyczała nadal.
- nie krzycz Ver.. Musisz coś wiedzieć..bo.. tak się składa, że w szpitalu 16 lat temu zaszła pomyłka, Rose jest moją córką, a ty jesteś córką.. Carterów.
Veronica, nie wiedziała jak ma zareagować na tę sytuację.
Widać,że była tym zaskoczona. Zaczęła płakać, Becky dała mi swój numer telefonu,
i kazała już iść.
Był już wieczór, wyjście z bloku było nieco straszne, ta okolica nie była moją spokojną
uliczką, gdzie wszyscy się znali, tutaj było jak w mieście, hałas, śmiechy, głosy..
Zadzwoniłam do Alexa, bałam się wrócić sama.
Usiadłam na jednym z murków, stwierdziłam, że poczekam na mojego księcia z bajki.
Zza rogu ulicy wyszła grupka chłopców, byli w kapturach, w ręce trzymali piwa i popalali
papierosy. Modliłam się, by mnie nie zauważyli, by przeszli obojętnie. Niestety.
- cześć mała, może napijesz się z nami, pójdziemy potem gdzieś razem, sam na sam?
Reszta parszywie się śmiała.
- no co boisz się? Tacy mili z nas chłopcy, nieprawdaż?
znowu śmiechy.. Jeden z nich zaczął mnie dotykać, odepchnęłam go..
- ha! chłopcy, patrzcie jaka odważna. Kwiatuszku, nie tak ostro!
Następny złapał mnie za ręce, a inny chciał rozbierać.. myślałam,że to już koniec
ale nagle oślepiły nas światła w samochodzie, to był Alex.
- pojebało was kurwa? odpierdolcie się od mojej dziewczyny.
Nagle jeden z nich zdjął kaptur, i zobaczyłam jego twarz, to był David.
- dziewczyny? a to laluniu już sobie nowego znalazłaś? jesteś zwykłą dziwką.
Tego wszystkiego było już dla mnie za dużo, szybko pobiegłam w ramiona Alexa.
- jesteście pojebani? David? Od kiedy to chce się zgwałcić własną dziewczynę co?
- nie twój interes.
- teraz nie mój interes? Jeszcze niedawno byliśmy najlepszymi kumplami,a teraz odwalasz
coś takiego? Nie poznaję Cię stary, i nie wiem czy chce cię poznawać, spadam stąd, nara.
Wsiedliśmy do samochodu, odetchnęłam z ulgą kiedy opuściliśmy te bloki.
- Alex.. ja dziękuję..
- kotku, przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć? nie ma sprawy.
- gdyby nie ty.. to.. ja boję się pomyśleć co by było.
- nie myśl już o tym, już jesteś bezpieczna.
Dojechaliśmy do domu było coś koło północy, wiedziałam,że będzie niemiła sytuacja.
Pożegnaliśmy się z Alexem miłym pocałunkiem, jeszcze raz podziękowałam za wszystko, i
otworzyłam drzwi wejściowe domu Carterów..
POZDRAWIAM TYCH, KTÓRZY SĄ JESZCZE ZE MNĄ, HEHE :)
kilkać w fajne, komentować i dodawać!:)