Dziękuję za komentarze i za odwiedziny ;)
Rozdział 2
- tak, tak oczywiście. Nie ma problemu. - zgodziła się pani Isabel.
- to tylko omdlenie. Nic poważnego. Prawdopodobnie spowodowane brakiem pożywienia. Dostała kroplówkę. Niebawem powinna się obudzić i dojść do siebie.- objaśnił lekarz. Co z jej rodzicami?
- Niestety nie są w stanie przyjść, oboje są bardzo zajęci pracą.
Spałam, ale.. byłam świadoma tej rozmowy, między panią Isabel i panem doktorem. Czy naprawdę leżałam wtedy w łóżku szpitalnym? Powoli otwierałam oczy. Moja trenerka natychmiast to zauważyła.
- Carter! - krzyknęła i mocno mnie przytuliła.
Zdezorientowana patrzałam na całą sytuację.
- jak tam mecz? wygrałyśmy? - spytałam.
-och Carter gdy tylko upadłaś sędzia zatrzymał cały mecz, i przełożył go na środe. Dziewczyny z drużyny bardzo się przejęły. Martwią się o ciebie. Gdy tylko wrócę do szkoły powiem im, że wszystko z tobą w porządku.
- naprawdę? powinnam chyba częściej upadać. haha.
- Nie mów tak Carter. Może cię ktoś odebrać?
- Jeżeli mama ani tata nie mogą, będę musiała zadzwonić do Anthonego.
Anthony także bardzo się przejął. w 10 minut dotarł pod szpital.
- pani Isabel. Dziękuję za troskę.
- Nie ma za co Carter. Uważaj na siebie.
Jadąc w samochodzie przypomniałam sobie znowu o Becky Hadwic.
Tuż pod domem czekała na mnie Kelly.
- Rose! tak się o ciebie bałam, gdy tylko usłyszałam co się stało odrazu przybiegłam. Wszystko ok? - spytała troskliwie Kell.
- tak, jasne. Nic poważnego.
Z uśmiechem na twarzy pobiegłam do mojego pokoju razem z moją bratnią duszą oczywiście. Kelly bardzo często u mnie przebywa. Razem odrabiamy prace domowe, oglądamy telewizję, dzielimy się plotkami,a co najważniejsze obgadujemy ludzi z naszego liceum.
W naszej szkole jest wielu śmiesznych, interesujących uczniów. Nasze wspaniałe liceum dzieli się na pare grup. słodkie, ale głupie cheerleaderki, mądrych ale prawie wcale nie lubianych kujonów, przemądrzały samorząd szkolny, hipisi walczący o pokój na świecie ,męskich i silnych (ładnych) sportowców, bardzo ciche i smutne emo i MY. drużyna siatkarska dziewcząt.
Przewodniczącą samorządu jest Margaret Brown. Ona jest bardzo częstym tematem naszym rozmów. To jest naprawdę chamska osobą. Interesuje ją tylko ona sama. Jest samolubna i nielubiana. Pupilek nauczycieli. Na samą myśl o niej robi mi się niedobrze. brrr...
- Rose.. - zaczęła Kell.
- hm?
- moi rodzice się rozwodzą.
w tamtym momencie doznałam szoku, rodzice Kelli,Państwo Bennett.. byli naprawdę udanym małżeństwem. Oboje byli dobrymi ludźmi o złotych sercach.
- coo??? - spytałam z niedowierzaniem
Ale oczy Kelly napełniły się łzami. Niestety.. nie udało mi się z nią dłużej porozmawiać.
- przepraszam Rose. - powiedziała. i wyszła.
Postanowiłam, że wejdę na maila.
hm. Nowa wiadomość. Myślałam, że to kolejna reklama, ale..
Chyba się myliłam..
a oto rozdział 2 mojej książki.
+ zapraszam!
jutro rozdział 3.;)