Bedę prowadzić photobloga, o historii 16 - letniej Rose Carter. Dziewczyna w raz z rodzicami (Emma Carter i Thomas Carter) mieszka w małym miasteczku Davenet. Rose nie ma rodzeństwa, więc jest przez rodziców rozpieszczana. Jej ojciec jest bardzo bogatym człowiekiem i prowadzi firmę budowlaną. Natomiat mama Rose jest szefową agencji mody 'fashion world'. Bratnią duszą dziewczyny jest jej najlepsza przyjaciółka Kelly. Świetnie się dogadują i zawsze mogą na siebie liczyć. Niestety w życiu 16 - letniej Rose nastąpi naprawdę ogromny huragan.. wiele straci, i wiele zyska. Śledźcie mojego photobloga a dowiecie się co ciekawego zdarzy się w życiu Rose Carter.
Rozdział 1
Hm. jesienny, deszczowy poranek.
Wstałam rano nieco ospała. Lazy (mój pies) zaczął lizać mnie po twarzy, więc trudno żebym się nie obudziła. Zeszłam na dół. Helen (nasza gosposia) krzątała się już po salonie. Rodziców jak zwykle nie było. Już wcześnie rano oboje poszli do pracy.
- dzień dobry Rose.
- Cześć Helen. która godzina? - spytałam niepewnie.
- 9.05
Według planu dnia o 10 mam mecz siatkówki, więc nasz szofer Anthony przyjedzie po mnie za 25 minut.
Byłam w totalnym nieładzie. Wyglądałam jak z jakiegoś horroru. Pobiegłam na góre do łazienki. Czas, który tam spędzam jest niewyobrażalnie długi. Zależy mi na reputacji, więc muszę dobrze wyglądać. Postanowiłam się sprężać. Mimo tego, że w mojej szafie jest tysiące ubrań, ja zawsze mam problem z wybraniem czegoś odpowiedniego. Kiedy wybrałam już ubrania, zorientowałam się, że już 9.45. 15 minut do meczu z Villige Brith. Zostało mi jeszcze spakowanie się na mecz. Ostatnio rodzice kupili mi nowe buty do grania. Przypomniało mi się, że są u nich w sypialni. Nie wchodzę tam zbyt często.. nie mam potrzeby. Mimo wszystko dziwnie się czułam. Moje buty nie leżały nigdzie na widoku. Spojżałam pod łóżko. Na szczęście leżały tam całe i zdrowe. Oprócz nich leżało tam dziwne pudełko podpisane moim imieniem. Otworzyłam je.. i.. Usłyszałam kroki.
- Rose jesteś tu? Anthony na ciebie czeka!
To był ojciec. Zamknęłam pudełko i wzięłam buty. Doszło do spotkania z tata oko w oko w jego sypialni.
- Rose co ty tutaj robisz? - spytał podejrzliwe.
- Szukałam butów! - zniknęłam z jego oczu szybciej niż się tego spodziewał.
Dobrze. Wzięłam torbę i biegiem do samochodu. Była już 9.55.
Jadąc w samochodzie myślałam o tajemniczym pudełku znajdującym się w sypialni moich rodziców pod łóżkiem. I do tego było zaadresowane imieniem 'Rose'. Niestety zdążyłam tylko otworzyć pudełko, ale udało mi się zapamiętać nazwisko Hadwic. Becky Hadwic. Nie miałam pojęcia kim była ta kobieta. Dojechaliśmy do bram mojego Liceum.
W szatni czekała na mnie rozzłoszczona trenerka, pani Isabel.
- Carter gdzie ty byłaś?
- były korki pani Isabel przepraszam.
Kiedy stałam już na boisku wystraszyłam się. Grałam już tyle meczy. Siatkówka od zawsze była moją pasją. Ale wtedy bałam się, przeczuwałam, że wydarzy się coś złego.
Gwizdek sędziego.. przeszły mnie ciarki. Ostatnie spojrzenie na kumpele z drużyny. Niespokojnie przełykałam śline. Rozglądałam się po sali. Widziałam tylko ludzi, którzy nas dopingują. Nagle jak gdyby czas płynął wolniej. Dziewczyny z Villige Brith śmiały mi się prosto w twarz. Moja drużyna patrzała na mnie jakbym wszystko zepsuła. Moja trenerka wściekała się na mnie. Uderzyłam głową o ziemię - Nic więcej nie pamiętam..
jutro rozdział drugi...
...i dalsze losy Rose Carter.