jeszcze z 18 Mateusza :))
nie mam czasu nawet tu być, kiepsko.
niby się lenię, ale w sumie pewne rzeczy same się nie zrobią.
dziękuję za wczorajszy, najmilszy, walentynkowy wieczór. co prawda gdyby były to tylko walentynki pewnie byłby wieczorem jak każdy inny razem, najeść się, napić i te sprawy, co innego to jednak dwa lata ciągłego bycia ze sobą, razem. nawet nie wiem, kiedy upłynął ten czas, bynajmniej bardzo szybko. kino, prezent, kwiaty, świece, kolacja, pierniki i inne słodkości. to lubię, to znów wróciło do normy, i to jest chyba zajebiście piękne. pewne wstrząsy czasem pomagają, odnaleźć się sobie, odnaleźć się drugiemu człowiekowi. to sprawia, że czujmesz się bardziej wyjątkowy niż tamten kto inny. :)))