Tak, wiem, że zamęczę, ale nie mam, ku.źde zdjęć.
Liliano, pomóż mi w pisaniu.
I rzeknę, że kazdy, kto chce ode mnie jeden egzemplarz, czyli dwie ksiazki w jednej, to dostanie. ale, blagam, nie chce wiecej osob na glowie. piec takich osob mi wystarczy. chociaż pewnie się zemścicie i napiszecie, że chcecie... ale ja i tak nie dam. pożyczać nauczyć się proszę ;]. nie mam zdjęć, nie mam aparatu, lewa i prawa półkula mózgu mi nie działa, a do tego wyobraźnia nawala. więc zwracam się z tym kłopotem do pani wszechmogącej Liliany. tak, z pewnością ona mi pomoże. ; ] pani0pisarz+Będą edity. z nową książką. o tak. strzeżcie się.
[edit/.]
Natchnienie dała mi...
Tak, niezłe masz pomysły, Julu.
'Terrego poznałam na studiach. Byliśmy ze sobą rok, pobraliśmy się, a rok później na świat przyszli nasi dwaj synowie. Wydawało się, że nic nas nie rozdzieli. Aż do czasu... Terry zaczął mnie bić, kiedy nasi synowie mieli po trzynaście lat. Miałam pracować, zarabiać na rodzinę. Musiałam ją utrzymywać. Musiałam sprzątać. Musiałam robić dosłownie wszystko, a on żył jak król, mnie traktował jak psa, jak służącą, jak nicniewartą szmatę. Ba, nawet często się do mnie tak zwracał, a nawet gorzej. Wyzywał mnie od najgorszych. A ja, głupia, nadal go kochałam... tak, mojej miłości do niego nic by nie rozerwało. Z czasem moje uczucia słabły, aż w końcu znikły. Pewnego dnia, pobita, z sińcami pod oczami, zauważyłam, jak gdzieś się wymyka. Nie wiedziałam, gdzie. Nie mogłam wiedzieć. Przecież zatukłby mnie na śmierć! Podejrzewałam, gdzie chodzi. Bo niby skąd miałby tę piękną, skórzaną kurtkę? Chciałam go śledzić. C h c i a ł a m. Byłam odważną kobietą. Podjęłam się tego zadania bez strachu. Jak coś postanowię, to zawsze to zrobię. Znając mnie, w końcu go zabiję. Nie będzie łatwo, w końcu należy do mafii. Zawsze, kiedy czegoś się pragnie, trzeba spróbować. Mnie może traktował źle, ale swoich jedynych synów, normalnie. Pewnie dlatego, że chciał ich do siebie. Chciał, żeby dołączyli. Ja tego nie chciałam. Jak każda troskliwa matka chciałam dla nich jak najlepiej. Za wszystkie krzywdy, jakie mi wyrządził w życiu narastało we mnie pragnienie zemsty. Chciałam go zabić. I wszystkich jego koleżków, drani. Pozabijałabym wcześniej. Chciałam tego. Pragnęłam tego. Właśnie szłam ciemnymi uliczkami Nowego Yorku. Szłam za Terrym. Był czujny, jak zawsze. Najgorsze było to, ze ja wiedziałam, czemu. Z zamyślenia, które snułam całą drogę, wyprowadził mnie wściekły głos, pełen pretensji.
- Co tu robisz, s...?!
To on, mój oprawca, ktoś, kto krzywdził mnie piętnaście lat. Zanim się obejrzałam, już targana byłam za włosy. Niawet nie wiedziałam, gdzie'. Tak, proszę państwa, to pierwszy rozdział.
[edit.]