kolejne opowiadanie. Poprzednie 2 notki -> też opowiadania :) zapraszam do przeczytania :) Rano obiecuje Wam jakieś opisy :*
Tak, miałam dość życia. Naprawdę, to wszystko mnie już przerastało. Szkoła, Ty, dom, rodzina, przyjaciele.. Nic z tych rzeczy się nie układało. W szkole ciężko, wszystko nie po mojej myśli, Ty.. przecież nawet się nie odzywałeś, w domu ciężko, rodzice o wszystko potrafili się ze mną kłócić, a przyjaciele przestali się odzywać, nie obchodziłam ich już.
Poniedziałek - luty. Rekordowe temperatury na minusie. Tej nocy było (-32st.C) pamiętam to dokładnie. Po ponad dwugodzinnej gorącej kąpieli otworzyłam okno balkonowe i wyszłam - w samej bieliźnie. Położyłam się na lodowatych płytkach. Po raz pierwszy od miesięcy moja psychika odpoczęła. Było tak zimno, że bolało mnie wszystko, ból fizyczny zakrył ból psychiczny. Zimno sprawiło, że nie myślałam już o innych rzeczach. Spędziłam tak około trzech godzin, potem wróciłam do łóżka i zasnęłam spokojnie od dawna. Obudziłam się rano : gorączka, ból głowy, ból mięśni. Nie poszłam do szkoły. Dzień spędziłam w łóżku, odespałam ostatnie miesiące. Mama chciała zabrać mnie do lekarza, ale przekonałam ją, że to nic takiego i jutro już będę zdrowa - jak zawsze - więc nie ma się co przejmować. Nadszedł wieczór. Gorączka co prawda była - dalej, ale ból już minął i znowu zaczęłam myśleć o tym wszystkim. Wzięłam długą kąpiel i wyszłam na balkon - jak wczoraj. Temperatura była podobna. Tego dnia leżałam tam dłużej, po czym znowu poszłam spokojnie spać. Wstałam rano i zmierzyłam temperaturę ciała. 39.6st.C. Rodzice byli w pracy. Mimo ciągłego bólu i odczuwania zimna otwarłam książkę i zaczęłam ją czytać. Ból fizyczny jest dużo lepszy od psychicznego, o wiele lepszy. Wieczorem znowu kąpiel i cztery godziny na balkonie. To zaczynało być już jak uzależnienie. Nie mogłam bez tego żyć. A potem znowu spokojny sen. Ale następnego ranka wstałam z dwa razy większym bólem głowy niż wczoraj. Robiło mi się ciemno przed oczami, a do tego mięśnie bolały mnie tak bardzo, że nie umiałam stać na nogach. Gorączka ponad 40st.C. Rodzice zabrali mnie do szpitala. A ja przecież mimo wszystko czułam się i tak dużo lepiej, niż 3 dni wcześniej!
Gdy dojechaliśmy do szpitala spróbowałam wstać na nogi. Ból, ciemność i już nic nie pamiętam. Prawdopodobnie zemdlałam z tego bólu. Obudziłam się dopiero późnym popołudniem. Byłam podłączona do dziwnych urządzeń, a co najgorsze - nie bolało już nic. I zaczęły wracać wspomnienia Ciebie. Zapragnęłam znaleźć się na moim balkonie, ale tu - w szpitalu było to nie możliwe.
Minął tydzień. Cały czas byłam na jakiś prochach, non stop podłączona do tych dziwnych urządzeń. Tyle czasu na myślenie - 24 godziny. Psychika już powoli wysiadała. Mama zjawiła się w mojej szpitalnej sali i oznajmiła, że mam gościa. Bardzo się zdziwiłam, ale nic nie powiedziałam. Ona wyszła i chwilę potem w drzwiach zobaczyłam Ciebie, trzymałeś kwiaty w ręce.
CDN.
autor : magiaopisux3