przepraszam kochani za brak opisów dzisiaj, ale bardzo źle się czuje. Zamiast tego macie opowiadanie, bo obiecałam jakieś w każdy weekend. Jutro dodam więcej notek z opisami i też jakieś opowiadanko, żeby nadrobić dzień dzisiejszy :*
Kochany..
Ciebie już nie ma, a ja siedzę teraz tu - na tej marmurowej płycie wpatrując się kolejny raz w napisy: Twoje imię, nazwisko, data urodzenia i śmierci. Nie ma Cię, a ja dalej tego nie rozumiem, moje serce nie dopuszcza do siebie tej myśli. Dlaczego wszystko musiało się tak skończyć? Przecież wszystko zaczynało się układać. Z każdym dniem było lepiej, a potem ten jeden telefon - Twojej matki, potem płacz i myśli samobójcze. Teraz jest ciężko. Obiecałam sobie, że będę żyć - dla Ciebie. Nigdy nie chciałeś wciągać mnie w swoje problemy. Chciałeś mnie chronić. Kochałeś. Choć popełniałeś błędy, którymi mnie raniłeś. Pamiętam te nieprzespane noce, brakowało mi już łez. Nigdy nie chciałeś, żebym cierpiała, a szczególnie z Twojego powodu, niestety zdażało się to częściej, dużo częściej niż chciałeś, niż ja chciałam. A gdy wszystko zaczynało się układać .. odszedłeś. To najgorsza rzecz, choć myślałam, że nic gorszego od zdrady nie możesz mi zrobić, a zrobiłeś.
Bez Ciebie nie jest tak samo. Życie jest takie szare, ponure - smutne. Każdego wieczoru zastanawiam się, czy gdybyś żył.. dalej bylibyśmy razem. Przeżyliśmy tyle kłótni, nieporozumień. Śmieć nas rozdzieliła. Śmierć rozdziela wszystkich. Nie będziemy razem - ani w niebie, ani w piekle - NIGDY. Wiesz czemu? Nie ma nieba, ani piekła. Jest tylko świat - ten o tu. Bóg nie istnieje, nie wierzę w niego już. Morderstwo uznaje się za grzech, ciężki, czasem nawet nie wybaczalny. A przecież to Bóg zabija najwięcej ludzi. Dopuszcza do wojen zabijając przy tym miliony ludzi, śmiertelne choroby, a przecież jakby istniał to zapobiegł by temu, jeśli by nas kochał. Życie też jest śmiertelną chorobą, wiesz? Cokolwiek nie zrobisz i tak umrzesz. Prędzej czy później. Kim byś nie był. Wszystkich czeka taki sam koniec - śmierć.
Przyniosłam Ci tu żółte róże - codziennie je przynosze. Takie same, które zawsze kupowałeś mi na przeprosiny. Pamiętasz? One w Twoich rękach i te niebieskie oczy, sprawiały, że zawsze Ci wybaczałam. Ale nie tylko dla tego to robiłam. Wiem, że mnie kochałeś, a ja kocham Cię teraz dalej. Nie ułożę sobie życia z kimś innym, ale chcę żyć - jak już mówiłam - dla Ciebie.
Żegnaj, Kochany.
autor: magiaopisux3