Rok temu.
Rok temu miałam w ręce bilet na 9 czerwca WARSZAWA TORWAR SlipKnot , Trivium i Devil Driver.
Milion emocji, najpiękniejszy dzień życia, miejsce za kulisami, Chris Fehn 2 metry ode mnie,
kostka Micka, ktoś obok, japierdole. Przecież to było cudowne.
Miałam szanse pojechać na coś równie pięknego ( w sumie to nie równie, bo bez fehna nie to samo;<.)
mogłam mieć drugi najpiękniejszy dzień w życiu- kilkanaście godzin słuchania na żywo zajebistej muzy
zajebistych zespołów. Tymczasem? Muszę zrezygnować. Powód wiadomy, przeszłość, przeszłość, przeszłość.
i jak ja mam kurwa funkcjonować jak jakiś pajac mi kurwa wszystko psuje? No jak?
Mam nadzieję że chociaż weekend wyjdzie jak trzeba, że wszystko się uda,
że będę znowu mogła gadać z Hieronimem który teraz ma na mnie focha,
że reńka będzie fajniejsiejsza, że się zadymie, że dam sobie do myślenia.
dzięki, że jesteście;**