to niedopuszczalne. wiara w coś niemożliwego. setki, tysiące wspomnień przeistaczających się w miliony wyobrażonych marzeń o idealnym życiu. ale czym w tym wypadku jest szczęście? niemożnością w podejmowaniu jakichkolwiek kroków? a może tęsknotą za ideałem? wspomnienie jako symbol szczęścia? jak możliwe jest to, że człowiek "kartkuję" swoją pamięć i doszukuję się szczęścia tylko w snach? spotkałam się z tym. pamięć ratuje. wspomnienia przeszłości nie są odczuwalnie groźne w codziennym życiu do czasu, gdy nie stają się otaczającą nas, już wtedy, martwą rzeczywistością. jak na razie pozostaje to tylko mocą mojej wykreowanej pamięci