Zatracam się we własnych myślach.
Wspominam chwilę, które już nigdy nie wrócą...
Może tak jest lepiej. To nadaje im ten niepowtarzalny urok.
Albo jego brak.
Znów paranoje w mojej głowie i zachwiania emocjonalne spowodowane nagłym pogorszeniem nastroju.
Może za długo siedzę w domu i słycham tzw.wyciskaczy łez.
Już sama nie wiem kim jestem.
Nie nadaję się do przebywania w społeczeństwie...
I jak tak dalej pójdzie to z wyjazdu także nic nie będzie...
Przykro mi...
Przepraszam...
Dobrze byłoby mieć 5 miesięcy temu usta jak morfina...