Opowiem Wam historię z niespodzianką o dwóch dziewczynach.
Otóż mamy pierwszą bohaterkę, według opinii ogółu - wychudzoną nastolatkę. Pewnie temu zawdzięcza swoje cudowne przezwisko 'Anorektyczka', jak zwykli przedstawiać ją innym ludziom jej znajomi. Rodzice zresztą też nie widzą nic przeciwko takiej nazwie, skoro sami używają ją przy każdej możliwej sytuacji.
Nasza dziewczyna boi się jeść. Tak, brzmi dziwnie, a jeszcze dziwniej wygląda, lecz jest prawdą...
Każde miejsce, wydarzenie, najmniejsza sytuacja związana z jedzeniem powoduje wewnętrzną panikę w duszy. Jedzenie jest zbyteczne... Jeść, aby żyć, a nie żyć, aby jeść. Tylko, że gdy znika chęć do życia, jedzenie przestaje być potrzebne.
Katowanie się ćwiczeniami, wyrzucanie jedzenia, dziwne spojrzenia znajomych i groźby karmienia dożylnie w szpitalu to dla niej codzienność.
Chociaż inni utrudniają bohaterce odchudzanie się (bo ona przecież zawsze jest gruba i potrzebuje schudnąć jeszcze bardziej), ona sama nie widzi potrzeby przestania. Co więcej, nie wyobraża sobie czegokolwiek zmieniać, chyba że numerka na wadze... Każdy kilogram jest ważny, chociaż gdy idzie w dół, jest po prostu normalnością. Te w górę są czymś niewyobrażalnym... 1 dodatkowy kilogram na wadze byłby piekłem, pięćdziesięcioma kilogramami ciężaru dla duszy...
Przejdźmy teraz do naszej drugiej i zarazem ostatniej dziewczyny. Chociaż ma ten sam wzrost, co jej koleżanka, jest od niej o 12 kg cięższa. Uwielbia jeść. Nie ma co robić? Idzie jeść. A co jest idealnym sposobem spędzania czasu ze znajomymi? Wyście na pizzę, kebaba, lody... Każdy dzień kończy się żołądkiem napchanym do granic możliwości... Bo jak się powstrzymać, gdy jest tyle pysznych rzeczy? Wygląd, jak widać, może poczekać. Na osiągnięcia trzeba zapracować, a w końcu odkładanie odchudzania na następny dzień i nażeranie się w obecnej chwili jest czymś o wiele wygodniejszym. Jutro zacznę, jutro zacznę się zdrowo odżywiać. Dzisiaj się najem...
Czyjeś pytanie w typie 'chcesz zjeść...?' nawet nie mają racji bytu. Odpowiedź jest po prostu zbyt oczywista. Zawsze padnie odpowiedź pozytywna.
Zdziwione spojrzenia innych ludzi też są normalnością, jednak oznaczają zupełnie coś innego...
"Dasz radę tyle zjeść? Naprawdę?"
"Czekaj, czy ty się nie miałaś odchudzać?"
"Znowu wpierdalasz słodycze? Od tego nie schudniesz."
"Nie za dużo sobie nałożyłaś? Nie no, dobrze, skoro tyle dasz radę zjeść to jedz. Po prostu zawsze jadłaś o wiele mniej..."
Czas na niespodziankę.
Nasze bohaterki to w rzeczywistości ta sama osoba. Jedna, ta sama osoba, jednak w różnych okresach czasu. Co jest tragiczne, chuda bohaterka żyła w przeszłości. Teraz jest tylko ta gruba, teraźniejsza osoba.
Znaleźć złoty środek i nie oszaleć.
Czuję do siebie obrzydzenie...