Chcę takie uda. "Proste", a nie zaokrąglone worki tłuszczu, których tak zawsze muszę się wstydzić... Dlatego wracam do gry. Mam już dosyć tego chorego obżarstwa. Schudłam i zdążyłam przytyć, zanim założyłam chociaż raz krótkie spodenki zanim albo wyszłam na plażę. Albo zanim zaczęło się to wszystko, czego się nie spodziewałam...
'Fajny masz brzuch. Taki normalny, a nie jak tamta...co wygląda jak patyk'.
No kurwa :|
Niby zdaję sobie sprawę z tego, że nie ważę tak wiele i nie jestem aż tak gruba.
Potrafię stanąć przed lustrem i stwierdzić, że, no - jednak tak tragicznie nie jest.
Co z tego, skoro poźniej idąc przez plażę w stroju kąpielowym mam wrażenie, że wszyscy się patrzą, jaka jestem gruba.
Widzą moje trzęsące się uda - moją najgorszą zmorę.
To przez nie zawsze się odchudzałam. To przez nie nigdy nie potrafiłam przestać.
Więc ahoj, witaj przygodo.
Przygodo zwana odchudzaniem...