Czasem mam wrażenie, że przyjaźń kończy się na mówieniu sobie tylko dobrych słów. Przyjaciel toleruje wszystko, a jak mu się coś nie podoba to przynajmniej mówi to otwarcie. Niektórzy jednak chyba tej otwartości nie znoszą i czy wtedy dalej można nazwać ich przyjaciółmi? A może to jak zwykle ja jestem przewrażliwiona? Czy to jak zwykle mi wszystko nie pasuje?
Ostrzegałam, prosiłam, czekałam kiedy nie było znaku życia. Wczoraj znowu..kłótnia? Nie wiem. Przestałam się odzywać, nie miałąm już siły tłumaczyć i co? I masz mnie w dupie. Czasem mam wrażenie, że tylko mi cholernie zależy. Czasem mam wrażnie, że tylko ja czekam, nie śpię i płaczę po nocach modląc się, żeby jednak wszystko okazało się złym snem, chwilowym załamaniem. Ale ja już na prawde nie mam siły, chyba przestałam umieć tak po prostu bezinteresownie kochać... Kochać przyjaciela...
a może ja... do kurwy nędzy
jestem po prostu zazdrosna?...
'Będe Cię kochać do końca życia. A jeżeli jest coś potem, będe Cię kochać także po śmierci. Czy mnie rozumiesz?'
~Jonathan Carroll~