Nie mam już tarczy, spaceruję z otwartym sercem. Zbroja rozkruszona na setki kawałków rozpadała się, okruchy szkła wbijają się głębiej z każdym krokiem. Chciałabym się obudzić w innym świecie, w jednym z tych momentów których nie potrafiłam docenić. Chwycić w dłonie to wszystko, co mam i cieszyć się. Upijać się szczęściem, zamiast krztusić krwią. Dookoła tańczy śmierć. Nie ma momentów, tylko pustka rozciąga się w nieskończoność. Czekam.