Niedzielny poranek, a teraz juz południe przepełnione melanchujnią i nostalgią w połączeniu z zajebistośćią dzisiejszej aury pogodowej dają mi motywacje do niebycia.
Chciałoby sie isc na rover przewietrzyc troche mózg,
ale jak wyszlam na balkon zostałam prawie zwiana.
To usiadlam se z powrotem do kompa i stwierdzilam ze se napisze notke.
Więc se pisze xD
se pisze..pisze.. i w sumie nie wiem co se mam pisać.
może że czekam tylko na piątek i koncert. i na 29 i kierunek Kraków
i młyn i pogo i darcie ryja. ręka, noga, mózg na scianie. krew i pot i rozkurw emocjonalny wielki.
yeeah tego mi potrzeba.
a tymczasem szara rzeczywistość.
'nie wiem kim jestem, nie wiem kim jeszcze się staneee..'