Czasem marzę tylko o tym, by zostawić za sobą ten świat pośpiechu, świat zasad, które wszyscy łamią, świat bez prawdziwych uczuć, za to z rozwiniętą ich iluzją.
Czasem chciałabym po prostu wyjść do sadu, rozwiesić dziecęce śpioszki na sznurku między drzewami, ugotować obiad z ekologicznej żywności, dać ci bizuaka kiedy wrócisz do domu z pracy..
Chciałabym, żeby to, w czym jestem teraz, skończyło się jak najszybciej, żeby minęło to, co minąć musi, żebyś był przy mnie codziennie.
Chciałabym stabilizacji, świętego spokoju, czasu dla rodziny, dla ciebie, dla siebie, czasu na wspomnienia, czasu na otarcie łzy z policzka podczas oglądania love actually, czasu na to, żeby przytulać tych, których kocham i nie martwić się, że zaraz ucieknie autobus.
są szanse?..