miałam dać jakieś sztywne zdjecie przy choince w galowych strojach ale to bardziej oddaje ducha tegorocznych Swiąt.
Krezole juniorzy: (od lewej: Łukasz ["na dwoje babka wróżyła, albo można się uśmiechnąć do zdjęcia albo nie" ;d ], Kaskera, Ignacy i Madziak. A na dole Mysza :***) + Zuza
Szesnastoosobowe szczęście radość i śmiech przez 3 dni i 2 noce. Do tej pory zastanawiam się jak mój dom to wytrzymał 0_o
najazd gości z zagranicy ( uzbekistańskie kolędy sa niezwykle interesujące ), godzinne dzielenie się opłatkiem, maratony filmowe, zarwane noce, bitwy na poduszki, mandarynki i cukierki z galaretką, i tonytonytony jedzenia które już czuję w boczkach ( ciepła szarlotka prosto z piekarnika o 1 w nocy, mniam!)
A w Wigilię wysiadł nam prąd na półtorej godziny.
No i Pasterka w tym roku niezwykła, bo dziesięcioosobowa (nawet najmłodsza Mysza poszla i prawie usnęła na kazaniu na którym ksiądz pomylił Wigilię z Wielkanocą)
Przez te trzy dni usłyszałam więcej 'kocham Cię' niż chyba przez cały ubiegły rok.
Nie przypuszczałam, że kiedys pokuszę się o to stwierdzenie, ale mam najlepsza rodzinę na świecie. Absolutnie najlepsiejszą. I radośniejszych Świąt nie mogłam sobie wymarzyć.
btw. też zauważyliście, że w tym roku nie bylo Kevina? ;( już niczego nie mozna być w zyciu pewnym.