A jak! A jakże!
Co mogło mnie sprowokować żeby tu napisać? :D
No właśnie tę jedną część widać u góry + reszta cała + Paula - ludzie - śnieg i powstaje bardzo proste równanie, którego wynikiem jest baaaardzo miły wieczór :)
Sam początek był świetny- wyjście- ukłon do publiczności- mina "kurwa, znowu do pracy" :D
Setlista szalenie zaskakująca, co jest zaskakujące w przypadku Strachów była ona zawsze przewidywalna, a tu taka nieprzewidywalność :o
Co mnie ucieszyło- chyba większość nowych, wspomnienie, gdy pierwszy raz usłyszałam na koncercie "Żyje w kraju" i tak strasznie nie mogłam się doczekać aż wyjdzie. No i oczywiście mylnie odebrane "nie chcemy uciekać stad" i solówka na tymczymś
Co mnie nie uciszyło- ludzie ludzie luuuuudzie. Jak ja ich nie lubię, tych ludzi. Nawet się Grabaż złościł na nich.
Ja nie mogłam na większość patrzeć. Począwszy od domowego przedszkola, pogo na piosenkach, przy których zwykłe kiwanie jest szaloną zabawą i kończywszy na mojej nowej idolce- blodinie i "Co??? to dopiero pół godziny trwa?" :D. A no i mój wspaniały przyjaciel, który się przekonał dlaczego NIE WOLNO się wpychać przede mnie :D
Poza tym poznałam osobiście Dźepetta, tak tego od Pinokia i on jeszcze zrobił nowe drzwi do szatni i było piwo za przeskoczonym płotem i zawstydziłam Lo i się poskarżyłam i się napawałam dźwiękami i się złościłyśmy na nagłośnienie i padał śnieg i się spóźnił pociąg i jechałam z kibicami i ludzie się bali ich i och co za dzień.
A iiii... Najważniejsze.
Nie było Mongolii. I teraz nikt nie wie którędy. I zawód straszny. I bez żółwiowego wierszyka trzeba było wrócić.
I zabiję kiedyś za te "Piłę tango", obiecuję i uważam, że jak najbardziej będę miała powód i nie będę miec wyrzutów sumienia.
Coraz więcej spotykam frustratów niezadowolonych ze swojego życia i próbujących się jakoś podbudować wszelkimi sposobami. Cóż....
Kocham najmocniej:*****
Miłości propaganda, mój złoty sen