Lucyfer.
Nasz szkolny kocio.
,,Miał ochotę popieścićto rozpłatane, ociekające krwią ciało, ale wiedział, że to niemożliwe. Źródło było tabu.
Mimo to zbliżył się do swej ukochanej i przyglądał się jej ranom. Podziwiał te ciemne rzeki rozlewające się po opalonej skórze. Ogarnęła go czułość , bezgraniczna wdzięczność dla tych smug, które przynosiły mu ukojenie.
Pochylił się tak blisko, że słyszał głos ran. Czuł ciepło ciała... Zamknął oczy i poczuł w zranionych ustach miedziany smak własnej krwi.
Powoli sen powracał.
Ale tym razem był to niezmącony odpoczynek, wolny od koszmarów.
Ostatni raz zobaczył cieną kałużę rozlewającą się u jego stóp, wokół kobiety. Zanurzał się w nią jak w miękką, przyjemną poduszkę, w której chroniy się jego myśli.
Uśmiech włynął mu na usta.
Już się nie bał: był uleczony."
Jean-Christophe Grange
Majówkę zaliczam do udenych.
W końcu kupiłam sobie ksiażkę <3
Sweterek i biustonosz. Jeszcze zostaje jedna rzecz. Kwiecista husta. No i srój kąpielowy. Albo taka nazwa bardziej na czasie: bikini.